który potrafił robić długie statyczne ujęcia... i nie nudzić. Po prostu mistrz.
Nie powiedziałbym, że jedyny, przynajmniej moim zdaniem. Innym przykładem może być chociażby Michael Haneke, gdzie statyczne ujęcia w szczególności w "Funny Games" elektryzują.
Zgadza się, natomiast "Funny Games" nie jest najszczęśliwszym przykładem. "Ukryte" wiedzie tu prym, ewentualnie dopisać można jeszcze "Video Bennyego".
Ja bym nawet dodała, że Bela Tarr też potrafił, ale z tego, co widzę to chyba jednak jestem w mniejszości, której jego długie ujęcia nie nudzą...
Zależy od filmu, Kubrick może i był geniuszem, ale jego filmy nie stoją na równym poziomie i niektóre wręcz męczą
Wlasnie chcialem,to samo napisac.Tez tak uwazam.Moim zdaniem np.film "2001:Odyseja kosmiczna"uwazany za arcydzielo(???)jest strasznie zepsuty przez ciagnace sie w nieskonczonosc sceny.Bez sensu.Malpa rzuca koscia,ktora leci w zwolnionym tempie,pol godziny.Nie wiem jaki w tym przekaz.Gdyby wyciac lub po prostu skrocic ten film do najsensowniejszych scen,lepiej by mi sie ogladalo.Mimo to zostal klasykiem,wiec moze cos w tym jest.Przydlugie i nudne sceny,powtarzaly sie w wileu jego filmach.Nie wiem czy tworzyl je dla autystycznych ludzi(z calym szacunkiem)?Pozdrawiam
Nie jest zepsuty tylko powtarzasz po popcorniakach idiotyzmy. To tak jakby powiedzieć, że Tarr kręcił popsute filmy lub Tarkowski podczas gdy to była ich filozofia tworzenia i robienia filmów. Tak samo kręcił Tsai Ming Liang, który twierdził, że długość scen ma być odpowiednikiem rzeczywistego życia a nie "wymazywać plam nudy" jak mówił Hitchcock. Na tym koncentruje się slow cinema więc nie będą konkurencją dla filmów z wartką fabułą bo i nigdy nie miały nią być. 2001 jest slow cinema w wydaniu science-fiction i ma jak najbliżej przybliżać rzeczywisty kosmos zgodnie z tym jak czas płynie w życiu rzeczywistym. Dzięki takiemu efektowi reżyserzy najzdolniejsi w tej materii i tego typu kinie często potrafią nadać sens wyższy nie wyrażany w ogóle słowami i nadać specyficzny nastrój, który uwalnia się tylko poprzez powolność.
Tak w ogóle warto sprawdzić choć to chyba zbyt zaawansowane::
http://uwm.edu.pl/mkks/wp-content/uploads/05-Syska.pdf
Albo wyguglać jeszcze inny artykuł na ten temat.
Fajnie ze napisales ale mylisz sie.Nie powtarzam po popcorniakach i za takowego sie nie uwazam.Nie uwazam sie tez za eksperta filmowego ale jestem fanem kina w ogole wiec to po prostu moja luzna wypowiedz.Wiem ze film jest klasykiem i ze dlugie sceny byly tam wskazane.Rzecz w tym ze moim zdaniem to nie sa sceny dlugie lecz niepotrzebnie masakrycznie przedluzone.Rozumiem ze taka byla filozofia krecenia tego filmu i zgadzam sie z Toba ze czasem takie sceny sa wymowniejsze niz 1000 slow.Tylko-bez przesady.To samo zauwazylem np.w serii filmow "Igrzyska smierci".Dluzsze sceny w tym filmie sa bez sensu bo nic nie zapowiadaja i nic nie wnosza.Przyklad-glowna bohaterka po prostu sie rozglada i wypatruje niebezpieczenstwa.Tylko jej twarz jest pokazana dlugo czyli nie bylo potrzeby przedluzac.Chyba zgodzisz sie ze mna ze film powinien byc "oglądalny" niejako płynąć.Nawet gdy sytuacja wymaga dluzszej sceny to przelozenie na czas rzeczywisty to drobna przesada.Np.ktos rozpala ogien za pomoca drewienek to chyba nie chce Ci sie ogladac tyle ile wymaga tego realny czas.Moze przesadzilem ale mniej wiecej tak wlasnie jest w "Igrzyskach..."Przeczytalem ten artykul do ktorego podales link.Mysle ze autor za bardzo tam wnika,rozbiera na czynniki pierwsze.Ja nie mam potrzeby zaglebiac sie w kino i filmy az tak jak w tym artykule.Bo po co?Po filmie powinno byc odczucie ze byl swietny i juz.Moze nie wszystko tam rozumiem ale z niektorymi tezami sie nie zgadzam.Mozna powiedziec ze to tylko film...i aż film.Zauwazyles ze filmy ogolnie przyjete za dobre nie sa nigdy przynudzajace.Sorry ale wlasnie przez te sceny pomimo ze to klasyk "2001:Odyseja..."DLA MNIE jest nudnawy,mdły.Sumując.Co by nie mowic (powtorze sie) film musi byc "ogladalny".Chyba ze ktos jest jakims dziwnym koneserem i film traktuje za powaznie.Podkreslam ze nie uwazam filmu za dobry tylko wtedy gdy jest mnostwo wybuchow,trupow i mordobicia.To tylko moje skromne zdanie.Dzieki ze sie wypowiedziales.Pozdrawiam
To było jasne. Nie masz żadnego doświadczenia z kinem artystycznym gdzie to jest normą. Wystarczyło powiedzieć, że nie oglądasz zazwyczaj takich filmów i tyle.
Ważny jeszcze cytat: "Zamiast łatwości kina głównego nurtu, które stawia przede wszystkim na zrozumiałość i płytko pojętą atrakcyjność, slow cinema ustanawia wyjątkowo wysoki próg wejścia, odwracając się od komercyjnych praktyk rządzących przemysłem filmowym. Ten ostentacyjny bunt przeciw dominującym konwencjom dostrzegł również Thomas Elseasser, pisząc, że slow cinema (czasami określane jako „kino kontemplacyjne”) sprzeciwia się przeładowaniu wysokobudżetowych filmów akcją, spektaklowością i przemocą, przeciwstawiając im długie ujęcia, cichą obserwację, przywiązanie do szczegółu oraz wewnętrznych przeżyć raczej niż do zewnętrznego poruszenia, podkreślając celowość lub niepewność gestu zamiast determinacji i motywacji protagonisty."
W większości rankingach jest najwyżej, każdy krytyk go chwali w niebiosa a jego filmy sa czasami wręcz ubóstwiane przez kinomanów. Na jakiej podstawie twierdzisz ze jeden z najbardziej wpływowych reżyserów na świecie jest niedoceniany.
Też czytam różne rzeczy nie tylko na rankingach należy bazować. Takie jest moje zdanie, nie muszę odpowiadać. Poza tym wyrazilam jedynie moje stanowisko w pierwszym komentarzu.
W przypadku takiej rzeczy nie ma zdania, jest fakt. 9 na 10 krytykow filmowych uznaje Kubricka za jednej z najwiekszych filmowcow w historii kina, chyba ze masz na mysli ze nie jest znany popkulturze, masom itd, ale wg mnie to dobrze, wtedy jego dziela bylyby splycone.
Co Ty piszesz. Kubrick na większości stron, recenzji, forów jest wręcz ubóstwiany. Poza tym nie podałeś argumentów tylko w stylu - wiem swoje, czytałem, ale nie powiem.